środa, 30 grudnia 2015

Losy Anny

Łk 2, 36-40


Anna, jak na ówczesne standardy, a także biorąc pod uwagę jej tryb życia – nie „wygodny” ale polegający na posługiwaniu świątynnym, żyła bardzo długo, aż 84 lata. Biorąc pod uwagę ówczesne zwyczaje bardzo wczesnego wychodzenia przez dziewczęta za mąż oraz informację podaną przez Ewangelistę, że jej mąż zmarł po 7 latach małżeństwa, można podejrzewać, że Anna bardzo młodo owdowiała. Możliwe, że spędziła sama 60 a może nawet 70 lat swojego długiego życia. Straszne dziesiątki lat samotności. 
Zapewne nie były to też łatwe lata pod względem materialnym. Ówczesne prawo w zasadzie nie pozostawiało przecież wdowie żadnego majątku. Poza tym jako samotnej kobiecie nie było jej pewnie łatwo pod względem społecznym i międzyludzkim. Pewnie była traktowana jako bezwartościowa przez jednych, a jako „podejrzana” przez innych. Może była nienawidzona przez żony, które uważały, że chce im odebrać mężów. Może była nienawidzona przez mężczyzn, których odrzuciła. Tak czy inaczej sądzę, że Anna musiała doznać w swoim długim życiu wielu upokorzeń. Sama zresztą praca posługaczki, mimo iż świątynnej, też zapewne nie przysparzała jej ludzkiego szacunku. A jeśli nawet spędzała czas na postach i modlitwach, pewnie tylko niejednej okrutnie szydził: „cóż jej w końcu pozostało?”.
 Wreszcie dane jej zostało poznać Dzieciątko Jezus. Nagroda za lata upokorzeń? A może początek dalszych? Anna opowiadała o Dzieciątku „wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy”. Tylko, czy tak realnie rzecz biorąc, rzeczywiście miała z kim się podzielić swoją wiedzą i radością? Zapewne, biorąc pod uwagę jej wiek i samotność, nie było nikogo, kto chciałby jej wysłuchać. A przez obcych zapewne nie została potraktowana jako prorokini tylko jako niegroźna stara wariatka…
 

wtorek, 29 grudnia 2015

Bohaterowie radości i cierpienia

Łk 2, 22-35

W tym fragmencie występuje kilka osób. Niemniej jednak jedyna interakcja pomiędzy nimi, jaka została spisana przez Ewangelistę, to słowa skierowane przez Symeona do Marii.

W pewnym sensie bardzo dziwna to scena. Występuje w niej stary, zapewne zmęczony, człowiek - Symeon, świadom nadchodzącej śmierci. W scenie uczestniczy też młoda matka - Maria, mająca życie przed sobą.  Wydawałoby się, że ona ma wiele powodów do radości, a on - żadnego. Jednakże słowa Symeona świadczą o tym, jak wielkie szczęście go spotyka. Mówią także o tym, jak bardzo będzie cierpieć Maria.

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Kroki w przepaść

Mt 2, 13-18

Można powiedzieć, że Herod o utrzymanie swojej królewskiej pozycji i swoistego status quo walczy na początku drobnymi środkami. A na swojej drodze nieprawości robi niewielkie kroki. Jednak z każdą zmianą sytuacji oraz zwrotem akcji stają się one coraz większe i okrutniejsze.

Pierwszy drobny kroczek to podstępne wypytanie Mędrców o cel i okoliczności i podróży. Następny podstęp jest może niewielki, pod ale ma za to prowadzić do wielkiej zbrodni. Otóż pod pretekstem oddania hołdu Dziecięciu Herod niemal czyni sowich gości współsprawcami zabójstwa, prosząc, by wyjawili mu  dokładnie miejsce pobytu Dziecięcia Jezus.

Mędrcy jednak zostają ostrzeżeni o zastawionej pułapce i w drodze powrotnej omijają pałac królewski. I to popycha Heroda do kolejnego, jeszcze bardziej niegodziwego kroku, czyli czynu znanego pod nazwą rzezi niewiniątek. Może rzeczywiście jej głównym motywem jest ochrona siebie i kraju przed potencjalnym niewygodnym pretendentem do tronu. Jednak z tego fragmentu wynika jednoznacznie, iż Herodowi chodzi przede wszystkim o rozładowanie furii wywołanej tym, że poprzednie podłe podstępy nie udały się.

niedziela, 27 grudnia 2015

Prawo troski

Łk 2, 41-52

Świątynia jest mieszkaniem Boga, miejscem kultu i nauczania. To miejsce spraw wielkich. Można uznać, że wielka sprawa posiada swoje prawo do całkowitego zaanagazowania tego, kto się w nią angażuje. A więc zrozumiałym jest, że i mały Jezus podlega temu prawu i w pełni się poświęca sprawom wielkiej wagi - nauczaniu, ważkim dysputom, głoszeniu spraw Bożych, objaśnianiu Pisma. Sprawy większe mają moc podporządkowania sobie kwestii mniej znaczących.

Matka Jezusa wyrzuca Mu Jego nieobecność. I tłumaczy, jaki lęk ona spowodowała. Maryja posługuje innym prawem i miarą - nie miarą wielkości a miarą bliskości. Nie odwojuje się do relacji Bóg-Świątynia lub nauczyciel-uczniowie. Maryja powołuje się na prawo matki - prawo troski.

 

czwartek, 24 grudnia 2015

Życzę

Przemienienia przez Słowo
Które było na początku u Boga
I Które było Bogiem

Przez Które wszytko się stało
I bez Którego nic się nie stało
Przez Które świat się stał

Które przyszło na świat
Do swojej własności

A Którego świat nie poznał
I swoi Go nie przyjęli...

Czułość Boga


środa, 23 grudnia 2015

Przyczyny strachu

Łk 1, 57-66

Strach pada na wszystkich krewnych i sąsiadów Elżbiety i Zachariasza. Dlaczego?

Może dlatego, że w głębi ducha albo i otwarcie raniącym, ostrym słowem, wyszydzali bezpłodność Zachariasza i Elżbiety, oceniali ich i patrzyli na nich z góry? A teraz zauważyli, iż ta dwójka jest miła Bogu.

Może przestraszyło ich, iż upierając się, by dać dziecku na imię Zachariasz, występowali wbrew woli Boga? W końcu zaraz po ogłoszeniu swojej decyzji ich sąsiad odzyskuje głos.

A może zorientowali się, że Bóg wysłuchuje modlitw, co oznacza, że naprawdę słucha ludzi. I może właśnie to wywołało największy strach krewnych Zachariasza i Elżbiety. Bo znaczyło to, że ich własne myśli też są przez Niego słyszane...

środa, 16 grudnia 2015

Błogosławieni

Łk 7, 18b-23

W ostatnim zdaniu, zamykającym ten fragment, Jezus oznajmił sobie współczesnym, kto będzie błogosławiony. Ci, którzy nie zwątpili.

Można zapytać, czy było to łatwe czy trudne? Odpowiedzią może być zdanie poprzednie - czyli informacje o tym, iż Jego słuchacze widzieli, jak niewidomi wzrok odzyskują,  trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą a umarli zmartwychwstają...

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Legitymizacja

Mt 21, 23-27

Arcykapłani i starsi posiadają dwa rodzaje autorytetów - nadane przez Boga prawo oraz ważne postaci z historii relacji ich ludu z Bogiem. W pewnym sensie więc nic dziwnego, że w dyskusji z Jezusem sięgają właśnie do argumentu legitymizacji. Okazuje się jednak, iż dla nich ostatecznym autorytetem w tej dyskusji staje się tłum. Przegrywają bowiem dysputę nie ze względu na brak wiedzy lub merytorycznych argumentów, ale przez swoje milczenie i wycofanie się ze sporu. A jest ono spowodowane nie bojaźnią Bożą, nie strachem, by nie uchybić Prawu, nie strachem, by nie powiedzieć czegoś wbrew temu, co głosili Prorocy. Jest powodowane lękiem przed reakcją współczesnych. Być może nie wybitnych, ale za to licznych...

sobota, 12 grudnia 2015

Pozakomentarzowo...

Wczoraj byłam na poczcie i kupowałam znaczki. Pani w okienku zapytała,
czy mogą być znaczki świąteczne. Powiedziałam, że tak. Chyba jednak
nie uwierzyła, bo dostałam tylko jeden świąteczny, a resztę z
Profesorem Bartoszewskim z Jego sztandarowym hasłem i mottem życiowym
"Warto być przyzwoitym" (zresztą bardzo mi się spodobały).

Intrygują mnie trzy sprawy:
1) skoro mnie zapytano, to pewnie niektóre osoby znaczków świątecznych
sobie nie życzą, ciekawe tylko, czy dlatego, że motyw religijny, czy
dlatego, że szybko się "zdezaktualizują";
2) dlaczego nikt się nie pyta w okresie walentynkowym, czy życzę sobie
znaczków z napisem "Kocham Cię" - w końcu akurat nie każdemu wypada
wysłać przesyłkę z takim znaczkiem, a i może to prowadzić do wielu
nieporozumień;
3) zastanawiam się, i to mnie intryguje najbardziej, kiedy zaczną
pytać ludzi, czy może być znaczek z napisem "Warto być przyzwoitym"
(czyli kiedy ludzie uznają, że takie zdanie na znaczku jest nie na
miejscu, albo że się zdezaktualizowało...)

Gra o sumie zerowej

Łk 3,10-18

Jaką radę daje Jan żołnierzom i celnikom? Taką, by nikogo nie uciskali lecz trzymali się  własnych uprawnień i nie dokonywali nadużyć. Czyli nie wykorzystywali swojej pozycji lub siły po to, by się wzbogacać cudzym kosztem.

Na czym polegały błędy i grzechy żołnierzy i celników? Czy na chęci zdobycia dodatkowych pieniędzy? Niekoniecznie - te przecież mogły służyć realizacji dobrych celów - utrzymaniu rodziny, zapewnieniu godziwych warunków życia, czy wreszcie otoczeniu się pięknymi przedmiotami. Błąd celników i żołnierzy polegał na tym, iż traktowali swoje życie jako "grę o sumie zerowej", w której by jeden zyskał, drugi musi stracić, by jeden był szczęśliwy, drugi musi cierpieć...



Idzie mocniejszy ode mnie

Łk 3, 10-18

czwartek, 10 grudnia 2015

Więksi niż giganci

Mt 11,11-15

Jan Chrzciciel jest gigantem. Jest wielkim ascetą. Ma olbrzymią siłę oddziaływania na tłum. Posiada także niesamowitą odwagę.

Skutki jego działalności również można określić jako wielkie, a rozmiar ten mierzyć liczbą ludzi przez niego ochrzczonych. 

Ale i tak większymi od niego są ci, którzy są mali.

wtorek, 8 grudnia 2015

Casus Elżbiety

Łk 1, 26-38

Dlaczego Maryja mówi "niech Mi się stanie według twego słowa" w momencie, gdy dowiaduje się, że Elżbieta jest w stanie błogosławionym? Czy dlatego, że wcześniej wątpiła, a teraz nagle zaczyna wierzyć? Bądź wcześniej nie ufała a teraz dopiero ufa? Czyżby potrzebowała dodowu, że Bóg może wszytko? To chyba wątpliwe. Gdyby Maryja potrzebowała dowodu Bożej wszechmocy - a ciąża Elżebiety miałaby być tym dowodem - nie miałaby przecież możliwości natychmiastowego sprawdzenia prawdziwości tej informacji.

Osobiście uważam, że nie znaku Bożej wszechmocy Maryja wyczekiwała, a znaku Bożej miłości. I gdy Gabriel zapowiedział jej Syna, pomyślała o Elżbiecie i jej cierpieniu wynikającym z bezpłodności. I kto wie, może nawet w myśli targowała się o jej szczęście, tak jak Abraham o los Sodomy i Gomory...

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Cele - środki - cele

Łk 5, 17-26

Zarówno wszystkie działania realizowane w tym fragmencie, jak i wszystkie występujące w nim osoby oraz wszystkie siły i umiejętności przez nie posiadane i używane mają swój cel.

Celem faryzeuszy jest prowadzenie z Jezusem dsysputy i zwyciężewnie w niej lub przyłapanie Go na jakimś nierozważnym słowie. Celem tłumu jest Go widzieć i słyszeć. Celem przyjaciół niepełnosprawnego jest zaś pomoc mu w jego fizycznej ułomności. Natomiast celem Jezusa - odpuszczenie mu grzechów.

Wiedza i mądrość faryzeuszy jest używana, by zauważać bluźnierstwa. Siła oraz determinacja przyjaciół chorego zostaje wykorzystana w celu "dostarczenia" go Jezusowi. Fizyczne uzdrowienie ma na celu przekonanie niedowiarków. A moc jest po to, by uzdrawiać.

niedziela, 6 grudnia 2015

Wołający na pustyni

Łk 3, 1-6

Jan zapewne wie, że jest wybrańcem Bożym, który ma głosić przyjście Jezusa i Jego misję. Czy jednak wie, jak będzie odbierany ten przekaz i przesłanie?

Jest wołającym na pustyni. Co to jednak oznacza?

Może świadomość, że wokół jest cisza i nikt go nie słucha, a przynajmniej nie odpowiada. A może to, że jest jedynym, jakiego słychać. Albo też tyle, że jego głos niesie się daleko, gdyż nic go nie tłumi. A może wreszcie to, że co prawda nie dotrze do wielu, ale gdy ktoś już na pustynię się uda, to na pewno go usłyszy i nawet być może da odzew...

sobota, 5 grudnia 2015

O energii i wyczerpaniu

Mt 9, 35-10,1;6-8

Jezus obchodzi wszystkie miasta i wioski, naucza w synagogach, głosi Ewangelię, leczy choroby i słabości. To wymaga zapewne niesamowitej energii i zaangażowania. Myślę, że powołuje dodatkowych "robotników żniwa" także dlatego, że jest już bardzo zmęczony.

Nowi robotnicy, czyli dwunastu uczniów, to osoby, które zaczynają swoją pracę otrzymując wiele darów, które mogą u nich wyzwalać entuzjazm i energię. Otrzymują bowiem niesamowite "wyposażenie" i "narzędzia pracy": władzę nad duchami oraz moc leczenia słabości i chorób. Jednak Mistrz ogranicza im sferę działalności - nakazuje im skierować się do określonej grupy ludzi, zakazuje zaś pójścia dla innych. Dlaczego? Czyżby Samarytan i pogan traktował gorzej? Myślę, że raczej ocenia realnie siły nowych robotników wysłanych na żniwo. I nie chce, by od razu się one wyczerpały.

piątek, 4 grudnia 2015

Przesłanki

Mt 9, 27-31

Wydaje się, że to historia, jakich w Nowym Testamencie wiele. Na początku pojawiają się nieszczęśnicy - w tym wypadku niewidomi. Następnie proszą oni Jezusa o interwencję - ci akurat tutaj wołają: "Ulituj się nad nami, Synu Dawida!". Cierpiący wykazują także odpowiednią determinację - w tym przypadku idą za Panem aż do Jego domu. Następnie, w kulminacyjnym momencie następuje sprowokowane przez Jezusa wyznanie wiary. Jego skutkiem jest natomiast cudowne uzdrowienie...

Koniec jednak historii zastanawia przynajmniej w jednym aspekcie: dlaczego Mistrz nakazał uzdrowionym milczenie? Czy dlatego, że chciał, by je rzeczywiście zachowali...? Czy też dlatego, że wiedział, że tym bardziej będą oni rozpowiadać o cudzie...?

czwartek, 3 grudnia 2015

Relacje skały i relacje piasku

Mt 7, 21; 24-27

Dlaczego Jezus tak gani mówiących mu: "Panie! Panie!"? Pewnie dlatego, że wyczuwa ich fałsz. Wie, że większość z nich czyni to dlatego, iż widzą Jego pozycję społeczną przejawiającą się popularnością wśród tłumów oraz moc sprawczą przejawiającą się licznymi uzdrowieniami i wyrzucaniem złych duchów. Zapewne taki przyjaciel, orędownik lub mistrz może im się przydać zarówno w sytuacjach kryzysowych i wypadku kłopotów, jak i wtedy, gdy będzie się chciało podnieść swoją pozycję towarzyską. Druga jednak strona, czyli właśnie Jezus wie, że relacja taka jest zbudowana na piasku i że zapewne na tego typu zwolenników liczyć nie może. Wie jednak także, iż istnieją inni - pewnie mniej liczni - uczniowie. Ci zapewne są tymi, którzy pragną być Jego stałymi przyjaciółmi. I może nie uda się im być skałą, ale będą się przynajmniej starać...

Głos wołającego na pustyni

Łk 3, 1-6


środa, 2 grudnia 2015

Niesamowitości

Mt 15, 29-37

Wydarzenia, o których mowa w tym fragmencie, mogą zachwycać z wielu powodów. Zapewne przede wszystkim wrażenie robi ich niesamowitość - polegająca głównie na czynieniu przez Jezusa cudów - od licznych uzdrowień po rozmnożenie chleba. Wrażenie może robić także tak po ludzku determinacja tłumów, dążących za Jezusem, Który wszedł na górę.

Na mnie jednak największe wrażenie robi Jego troska - o wszytko i o wszystkich. Dotyczy ona zarówno tych najrozpaczliwiej i najwidoczniej potrzebujących Jego pomocy - czyli chorych i niepełnosprawnych, jak i tych, którzy są głodni; zarówno tego, by  ci pierwsi wyzwolili się z choroby, jak i o to, by wszyscy mieli co jeść...

niedziela, 29 listopada 2015

Wokół strachu

Łk 21, 25-28; 34-36

Co jest powodem strachu tak wielkiego, że ludzie mdleją z jego powodu? Zapewne pojawienie się zjawisk, których ludzie nie kontrolują, nie rozumieją, na które nie mają wpływu i którym nie mogą zapobiec oraz ich nie wywołali ani nie przewidzieli...

Jakie są zaś motywy kierujące tymi, których serca są ociężałe od obżarstwa, pijaństwa lub trosk doczesnych? Myślę, że chodzi także o strach - tyko że niektórzy starają się go zagłuszyć, inni zapić, a jeszcze inni zagubić w nadmiernej krzątaninie wokół spraw bieżących...


środa, 18 listopada 2015

Wartość jednej miny

Łk 19, 11-28

Dlaczego król traktuje w tak różny sposób tego sługę, który po jego powrocie przekazał mu zysk dziesięciu min wypracowany z jednej miny oraz tego, który jedną minę pozostawił i zwrócił królowi bez zysku, ale też i bez straty?

Najprostsze odpowiedzi zapewne są dwie, ale sprowadzają się do jednej - do tego, że król dba o finanse i gospodarność. I ceni pierwszego sługę, bo ten przyniósł mu najwięcej pieniędzy a odrzuca drugiego, bo przyniósł najmniej. Albo pierwszego ceni za gospodarność i pracowitość, a drugiego gani za bierność i lenistwo.

Wydaje mi się jednak, że królowi chodzi o coś  innego. Nie rozumuje on w kategoriach zyskowności a wierności. Wiemy wszak, że po tym, jak powierzył on swój dobytek rządcom, wysłano poselstwo, że naród nie chce go za króla. Jednak pierwszy sługa, zapewne o tym wiedząc, pozostał mimo wszystko wierny swojemu panu i pracował na jego rzecz pomnażając jego majątek. Drugi sługa też pewnie wiedział o wysłaniu poselstwa. I zapewne, nie będąc pewnym, jakie będzie rozstrzygniecie losu królestwa oraz potencjalnego przyszłego króla, nie chciał się narażać jego przeciwnikom. I ukrył minę, być może dla siebie, by zabezpieczyć się na przyszłe czasy...

wtorek, 17 listopada 2015

Nie z tego świata

J 18, 33b-37



O byciu małym i o byciu wielkim

Łk 19, 1-10

Są ludzie wielcy i ludzie mali. Jedni - dosłownie. Inni - w przenośni.

Celnik Mateusz jest mały. W obu tego słowa znaczeniach. Jest nie tylko niski, ale także małoduszny. W końcu współpracuje z rzymskim okupantem, do tego sprawując stanowisko kierownicze wśród i tak cieszących się nie najlepszą opinią, celników, a swoją pozycję zawodową wykorzystuje do zubożenia innych i powiększenia własnego majątku.

Jednakże w wyniku spotkania z Panem Jezusem Zacheuszowi udaje się zwalczyć swoją małość. Niski wzrost rekompensuje sobie wdrapaniem się na potężną sykomorę - teraz jest wyżej i widzi dalej niż inni. Wykazując zaś odwagę uznania własnych błędów oraz zrekompensowania strat tym, których skrzywdził, staje się naprawdę wielki.

niedziela, 15 listopada 2015

Efekt kohorty

Mk 13, 24-32

W nauce, w szczególności statystyce i badaniach społecznych, istnieje pojęcie efektu kohorty. Zjawisko to polega on na tym, iż osoby należące do jednego pokolenia cechują się dużymi podobieństwami wynikającymi z przynależności do tej samej generacji, a więc z dzielnia ze sobą wielu podobnych doświadczeń życiowych.

Można więc się dziwić, dlaczego jeszcze nie nadeszło Królestwo Boże - w końcu miało to nastąpić w trakcie jednego pokolenia, a sama zapowiedź miała przecież miejsce dwa tysiące lat temu. Można jednak także uznać, że pomimo upływu czasu w ludziach nie nastąpiły istotne zmiany. I że z Bożego punktu widzenia należymy ciągle do tej samej kohorty...



sobota, 14 listopada 2015

Gałąź nabiera soków

Mk 13,24-32

Sędziowskie kalkulacje i perspektywa czasowa

Łk 18,1-8

Wydaje się, że sędzia, którego przykład jest przywołany w przypowieści, robi prostu rachunek opłacalności. Porównuje zyski i straty związane z oboma wariantami decyzyjnymi - pomocą lub odmówieniem pomocy wdowie. Walutą, jaka w tym wypadku wchodzi w grę, nie są jednak żydowskie szekle ani rzymskie denary. Jest nią inny zasób, który przydzielono ludziom w sposób bardzo specyficzny, gdyż z jednej strony w dniu, tygodniu czy miesiącu mają go wszyscy tyle samo, ale z drugiej strony w ciągu życia - nie.

Sędzia dokonuje szacunku, z którego wynika, iż pomoc wdowie nic mu nie da, jednak brak pomocy może oznaczać wysoką stratę liczoną jednostkami czasu, który znów swoimi skargami zabierze mu wdowa. Konsekwencją jest racjonalna decyzja o udzieleniu jej pomocy.

Stąd też można wywnioskować, że w stwierdzeniu, iż Bóg prędko weźmie w obronę swoich wybranych i że nie będzie zwlekać, nie ma fałszu, który zrozumiale podejrzewają modlący się, którzy nie zostali jeszcze wysłuchani. W grę wchodzi bowiem Jego a nie ich perspektywa czasowa.
 

niedziela, 8 listopada 2015

Uboga wdowa

Mk 12,38-44

O całkowitej pewności i totalnej bezbronności

Mk 12,38-44

Pomiędzy zapisami Starego Testamentu, w szczególności jego Praw a Dobrą Nowina głoszoną w Nowym Testamencie istnieje wiele różnic. Są jednak także podobieństwo. Zarówno w przypadku nakazów i zakazów pochodzących z Tory, nauki Jezusa, a także współczesnego Katechizmu Kościoła Katolickiego za szczególnie odrażające czyny uchodzą te, które prowadzą do krzywdy wdowy, sieroty i cudzoziemca, czyli osób najbardziej bezbronnych.

W tym akurat fragmencie Ewangelii występuje postać wdowy. Skąd wiadomo, że kobieta wrzucająca grosz do świątynnej skarbony, jest wdową? Być może świadczy o tym żałobne ubranie. Być może smutne na twarzy. Albo i mizerny wygląd...

Tak czy inaczej wdowa jest bezbronna. W wielu wymiarach. Nie tyko dlatego, że jest samotna, gdyż została bez męża. Także, a może przede wszystkim dlatego, że żyje ona zapewne w skrajnej biedzie, gdyż ówczesne zwyczaje i praktyka nie przyznawały jej prawa do dziedziczenia majątku. Tak wiec można powiedzieć, iż wrzucając do świątynnej skarbony COKOLWIEK powiększa ona tylko swoją bezbronność.

Uczeni w Piśmie są przeciwieństwem wdowy. Charakteryzuje ich zarówno całkowita pewność i poczucie bezpieczeństwa, jak i wielowymiarowe bogactwo. Są oni zarówno "zaopatrzeni" w odpowiednie wykształcenie i wiedzę, jak i pieniądz oraz szacunek ludzki. Tak jak wdowę zapewne można rozpoznać po żałobnym i ubogim stroju oraz smutnym wejrzeniu, tak ich rozpoznać można po powłóczystych, strojnych, bogatych szatach. 

Wydaje mi się, że Jezus piętnuje nie tyle - albo przynajmniej nie tylko - zamiłowanie uczonych w Piśmie do zbytku i poklasku. Stwierdza raczej, iż szczególnie odrażające jest wykorzystywanie absolutnej bezbronności przez absolutną pewność i totalne poczucie bezpieczeństwa.

środa, 28 października 2015

Czas decyzji

Łk 6,12-19

Ten fragment opisuje moment podjęcia przez Pana Jezusa jedej z Jego najbardziej istotnych decyzji. Jest nią dokonanie wyboru swoich najbliżsyzch wpsóprcaowników - wsyłanników zwanych Apostołami.

Przed podjęciem decyzji Pan Jezus spędza całą noc na rozmowie z Ojcem. Można więc uznać, iż taki a nie inny wybór, ponieważ jest przemodlony oraz "skonsultowany z Górą", jest doborem optymalnym.

Wśród dwunastki wysłanników, wyłonionych na podstawie takiego optymalnego doboru, znajdzie się jeden zdrajca oraz jeden człowiek, który się wyprze Mistrza i przynajmniej dwóch karierowiczów, którzy wraz ze swoimi rodzinami liczyć będą na odpowiednio wysokie miejsce w hierarchii w nadchodzącego Królestwa. Wszyscy posną we Ogrodzie Oliwnym gdy Jezus będzie potrzebował wsparcia i prosił o czuwanie. Dziesięciu nie zdobędzie się na odwagę towarzyszenia Mu aż do śmierci. I tylko jeden wytrwa do końca pod krzyżem.

wtorek, 27 października 2015

Spojrzeć w dół

Łk 13,18-21

Kto tak właściwe podniósł ziarnko gorczycy? Nie wiemy. Wiemy jednak, że został za to niewątpliwie nagrodzony. Po jakimś czasie miał bowiem w swoim ogrodzie wielkie, rozłożyste drzewo. I od tego czasu mógł się cieszyć zarówno jego pięknem, jak i chronić się w jego cieniu przez uciążliwym bliskowschodnim słońcem.

Za co ta nagroda? Pewnie za to, że zauważył to, co najmniejsze, a nawet schylił się, żeby to podnieść. I nie tylko nie wzgardził małym ziarenkiem, ale "uhonorował" je zabraniem do swojego ogrodu i zasadzeniem - a więc chęcią tego, by mieć je przy sobie na stałe.

poniedziałek, 26 października 2015

Rozpacz czy furia?

Łk 13,10-17

Reakcja przełożonego synagogi z jednej strony wydaje się absurdalna, z drugiej - zrozumiała.

Z jednej strony można się dziwić, dlaczego reaguje on agresją na niewątpliwe dobro, jakie Jezus wyświadcza napotkanej kobiecie. Z drugiej jednak strony, rekcję po części można zrozumieć. Być może przełożony synagogi uważa, że jego funkcja i pozycja sprawiają, iż to na niego Jezus powinien zwrócić uwagę. Możliwe, że irytuje go to, że skupia się ona na cierpiącej kobiecie, którą sam zapewne uważa po prostu za jedną z "petentek". Może denerwuje go to, że zainteresowana nie musiała się nawet zwracać się do Jezusa z żadną prośbą - wszak On sam, z Jego własnej inicjatywy, zauważył i uzdrowił ciepiącą. To wszytko mogło doprowadzić pełniącego ważną funkcję człowieka do wściekłości, gdyż może po prostu że poczuł się niedoceniony i zlekceważony. A więc brak hołdu oddanego swojej pozycji i stanowisku stara się przedstawić jako brak szacunku dla samego Boga.

Ja jednak myślę, że przyczyna okazywanej złości mogła być inna. Być może przełożony synagogi sam cierpiał - może na chorobę na pierwszy rzut oka niewidoczną, na ból fizyczny, a może psychiczny. I zapewne w głębi duszy pragnął, by i jego dolegliwości zostały przez Pana Jezusa zauważone i uleczone. I rozpacz, że jednak tak się nie stało, doprowadziła do gniewu. A podejść i poprosić przecież nie wypadało. Wszak mógł utracić szacunek i pozycję...

niedziela, 25 października 2015

Pomiędzy patrzeniem a dostrzeżeniem

Mk 10,46-52

W wydarzeniach opisanych w tym fragmencie Jezusowi towarzyszy masa ludzi. Są nimi nie tylko podróżujący zazwyczaj z Mistrzem uczniowie, ale także spory, bliżej nieokreślony, tłum.

Jacy ludzie znajdowali się w tym tłumie? Możemy to próbować sobie wyobrazić.

Być może były wśród nich osoby brzydkie, ale o pięknych sercach. Albo i piękne, jednak
o wnętrzach niezbyt ciekawych. Być może byli w tłumie ludzie o ułomnych ciałach, ale mający niezwykle sprawne umysły. Albo i niezwykle sprawni fizycznie, lecz o umysłach ciasnych. Tego wszystkiego po lekturze fragmentu się nie dowiemy, chociaż możemy oczywiście snuć własne przypuszczenia i domniemania.

Jedno jednakże wiadomo. W wydarzeniach opisanych we fragmencie - będąc nie tyle wśród ludzi, co raczej obok nich - występuje jeden niewidomy. I jest on jednocześnie jedynym, którego nie cechuje ślepota.


wtorek, 20 października 2015

Instrumentum vocale

Łk 12,35-3

Wizja, jaką Jezus roztacza w tej opowieści, jest niesamowita - pan obsługujący tych, którzy na co dzień mu służą. Obraz ten musiał się wydawać tym bardziej nieprawdopodobny w czasach starożytnych. W końcu wtedy sługa był po prostu niewolnikiem, własnością swojego pana, który miał nad nim władzę absolutną, narzędziem mówiącym (instrimentum vocale), które tylko umiejętnością artykułowania słów różniło się od narzędzia milczącego (instrumentum mutum), czyli jakiegokolwiek używanego przedmiotu.

Dlaczego więc pan wracający do domu po uczcie zachowuje się w sposób tak niesamowity? Być może dlatego, że w jego oczach sytuacja też uchodzi za niesamowitą a widok czuwających sług jest tak niecodzienny, ze wprawia go w oszołomienie...

poniedziałek, 19 października 2015

Sędziowie i nauczyciele

Łk 12,13-21

Pokusa bezpośredniej, opartej na przemocy, władzy nad drugim człowiekiem jest ewidentna i łatwo ją rozpoznać. Jednakże istnieją także inne dążenia do górowania nad bliźnimi. Należą do nich tendencje do pouczania i oceniania, będące wcieleniem w życie pokusy uczynienia się czyimś sędzią i/lub nauczycielem. Jest to bardziej subtelna, a także trudniejsza do wykrycia i zwalczenia, postawa postawienia się ponad bliźnim.

Wydaje mi się, że Pan Jezus formułując swoją wypowiedź chce nie tyle (albo przynajmniej nie tylko) skrytykować dążenie do gromadzenia doczesnych bogactw oraz przedkładanie ich ponad skarby wieczne, co pokazać, że mimo iż jest traktowany jako sędzia i nauczyciel, nie chce stawać w pozycji takiej przewagi w stosunku do drugiego człowieka.

czwartek, 8 października 2015

Trudności

Łk 11,5-13

Trudno jest czasem dawać, otwierać, użyczać. Często jednak nawet trudniej jest prosić, kołatać i szukać...

środa, 7 października 2015

Potrzeba nauki

Łk 11,1-4

W jakim momencie i wskutek czego uczniowie proszą Jezusa o naukę modlitwy?

Nie w wyniku udzielanych przez Niego pouczeń. Nie wskutek formułowanych nakazów. Nie w wyniku połajanek, krytyki lub presji. Nawet nie podczas długiego wspólnie spędzonego czasu - np. podczas drogi lub posiłku.

Proszą, by Mistrz nauczył ich się modlić, ponieważ takie jest ich pragnienie. A pojawia się ono wtedy, gdy widzą przykład.


wtorek, 6 października 2015

Co usłyszała Marta?

Łk 10,38-42
 
Na co właściwie chce swoimi słowami zwrócić uwagę Pan Jezus?

Teolog zapewne powie, że na konieczność przedkładania modlitwy nad czynności "ziemskie". Ewentualnie wspomni o niezbędności dwóch rzeczy - zarówno życia czynnego, jak i kontemplacyjnego.

Psycholog zapewne zauważy, iż chce On zażegnać potencjalny rodzinny konflikt. Wszak Marta daje do zrozumienia siostrze, że jest w cudzym domu i dodatkowo nie jest pożyteczna.

Ja zaś myślę, ze chodzi o coś innego. I że Pan Jezus chce przede wszystkim pokazać Marcie, że jest akceptowana i bez tej całej krzątaniny i rozpaczliwych prób dogodzenia Gościowi.

poniedziałek, 5 października 2015

Cnota Samarytanina

Łk 10,25-37

Co czyni Samarytanina tak wyjątkowym, że poprzez jego przykład ukazana zostaje istota bycia bliźnim?

Może to, że potrafi się wzruszyć tragiczną sytuacją obcej osoby. Może to, że w ogóle czyni cokolwiek, podejmuje jakiekolwiek działania w celu niesienia pomocy osobie potrzebującej. A może to, że odważa się być innym od swoich poprzedników - w końcu na pewno szanowanych ze względu na swoje funkcje rytualne i pewnie będących wzorem dla ówczesnych ludzi.

Jednak wydaje mi się, że nie chodzi o to, że swoim zachowaniem Samarytanin odróżnia się od innych. Ani o to, że robi cokolwiek, w ogóle podejmuje się udzielenia pomocy. Sądzę, iż chodzi o to, że robi wszystko, co da się zrobić. I nie zastanawia się nawet, ile go będzie to kosztować.

czwartek, 1 października 2015

Współczesność Ewangelii

Łk 10,1-12

Ewangelia potrafi zaskakiwać swoją prostą odpowiedzią na problemy współczesności. Ta dzisiejsza odpowiada na pytanie, jak powinna postąpić społeczność wobec kogoś, kto jest w drodze i nie posiada ani torby, ani trzosu, ani sandałów. Jeżeli takiego człowieka nie przyjmie, cóż... Sodomie będzie lepiej w dniu sądu. Jednakże przekaz jest kierowany także do tych, którzy trzosu, torby i sandałów nie posiadają. Należy pozostać w pierwszym domu, w którym przyjmą i jeść to, co podają. I odwdzięczyć się. A może nawet uda się uzdrowić jakichś chorych...
 

sobota, 26 września 2015

piątek, 25 września 2015

Cienka granica

Mk 9, 38-43 

Faryzeusze wielokrotnie ganili Jezusa i Jego uczniów za rożne dobre uczynki. Zazwyczaj przyczyną, czy raczej pretekstem, była sprzeczność z jakimiś nakazami, złamanie zakazów lub niedopełnienie obowiązków rytualnych. W gruncie rzeczy jednak chodziło chyba głównie o to, iż Jezus stanowił dla faryzeuszy swoistą konkurencję nie będąc przecież jednym z nich.

W tym fragmencie to uczniom Pana przeszkadza człowiek, który czyni dobrze - wyrzuca złe duchy w Jego imię, ale nie jest jednym z nich. Jak widać, będąc uczniem można się czasem stać faryzeuszem...

czwartek, 17 września 2015

Kobieta z flakonikiem

Łk 7,36-50

Czytając ten fragment Ewangelii często czułam jakiś wewnetrzny bunt a nawet oburzenie. Pojawiało się pytanie, dlaczego Pan Jezus pozwalał, by ta kobieta tak się poniżała? Przecież i tak zapewne wystarczająco trudne było dla niej wejscie do domu faryzeusza Szymona. Wszak mogła zostać już na poczatku sponiewierana przez niewolników pilnujących wejścia. Istniało też ryzyko, iż ktoś wyrzuci ja za drzwi później, używając brutalnej siły fizycznej i jeszcze gorszych słów. Wreszcie bardzo upokarzające było zapewne samo znoszenie pełnych potępienia spojrzeń ucztujących, którzy ją pewnie demonstracyjnie wskazywali palcami. Zapewne też się zwyczajnie bała odrzucenia ze strony Jezusa i nakazu, bu już Go więcej nie dotykała.

Czy naprawdę Pan Jezus pozwalał jej się upokarzać tylko po to, by mógł udowodnić Szymonowi, że zna jego myśli? I po to, żeby móc wykazać błędność postawy faryzeusza? Albo po to, by móc wygłosić efektowne "kazanie" o dłużnikach, którym mniej lub więcej darowano i dlatego mniej lub bardziej kochają?

Wydaje mi się, że najprawdopodobniejsza jest inna odpowiedź. Jezus pozwala "kobiecie z flakonikiem" na moment upokorzenia, gdyż jest świadom, że ona tego potrzebuje. Może ona po prostu nie wie, co powiedzieć, może nie wie jak. Może chce przekazać tak dużo, ze brak słów. Może chce swoim zachowaniem przekazać jednocześnie "przepraszam" za swoje dotychczasowe życie i "dziękuję" za życie lepsze, które właśnie nadchodzi. I może byłaby nieszczęśliwa, gdyby nie mogła - właśnie w taki bezkompromisowy sposób - okazać swojego żalu i wdzięczności.

wtorek, 15 września 2015

Umiłowany uczeń

J 19, 25-27

Czytając Nowy Testament napotkać można szereg postaci. I wydaje się, że każda z nich prowokuje jakieś pytanie i niesie w sobie tajemnicę. Postać świętego Jana, ulubionego ucznia Jezusa, może przede wszystkim rodzić chęć rozwiązania zagadki, dlaczego to właśnie jego Pan tak kochał.

Odpowiedź wydaje się pojawiać w tym fragmencie. Jednakże jest ona tylko pozornie jednoznaczna. Można uznać, że umiłowany uczeń to ten z Dwunastu, który jest najbardziej wierny. Jest bowiem jedynym mężczyzną (nie licząc rzymskich wartowników), który odważył się stanąć pod krzyżem i towarzyszyć Jezusowi aż do strasznej śmierci. Możliwe iż obecność właśnie Jana jest skutkiem decyzji lub realizacją pragnienia Jezusa, by w momencie najwiekszego cierpienia mieć przy Sobie najbliższego przyjaciela.

Ale mnie się wydaje, że Jezus właśnie w tym momencie ukazuje najbardziej swoją miłość do Jana. Pozwala bowiem, by ten został bezpośrednim świadkiem dokonania się zbawienia świata.



poniedziałek, 14 września 2015

Pomiędzy "in excelcis" a "de profundis"

J 3, 13-17

Często czytając tekst wyszukujemy w nim, czasem mimowolnie, słów-kluczy, ważnych haseł i istotnych terminów. To pomaga w zrozumieniu intencji autora albo przynajmniej wypracowaniu własnej interpretacji przesłania. Zapewne słuchacz Pana Jezusa również "zlokalizował" w Jego wypowiedzi pewne ważne sformułowania i pod ich kątem wytłumaczył sobie kryjące się w Jego słowach znaczenie. Prawdopodobnie za najważniejsze uznane zostały: życie wieczne, wywyższenie i zbawienie. Dla Nikodema jako dla wykształconego Izraelity zapewne najbardziej zrozumiały był ten środkowy termin. Wszak sam Pan Jezus porównywał swoje nadchodzące wywyższenie do wywyższenia węża przez Mojżesza. Tak więc prawdopodobnie dla Nikodema jasne było, iż przyczyną, powodem zbawienia, będzie jakiś triumf, wyniesienie Syna Człowieczego ponad innych.

Nie zwrócił on pewnie uwagi na to, iż wywyższenie węża miało miejsce na pustkowiu.

I zapewne nie przypuszczał, że wywyższenie Syna Człowieczego to nic innego, jak cierpienie w samotności...

Z krzyżem za Jezusem - miniatura muzyczna

Mk 8, 27-35

poniedziałek, 7 września 2015

Przyczyny uznania

Łk 6,6-11

Po przeczytaniu tego fragmentu można  żywić uznanie dla Jezusa z wielu powodów. Jednym z nich może być to, że jest w stanie "rozszyfrować" knowania faryzeuszy. Kolejnym - pewnie ważniejszym - przedłożenie miłosierdzia nad zimną literę prawa. Jeszcze innym - sprawność intelektualna i swoisty refleks pozwalające na inteligentne obnażenie obłudy i nieludzkiej postawy faryzeuszy.

Moim zdaniem należy jednak podkreślić jeszcze jedną bardzo ważną sprawę. Otóż Jezus wiedział, że faryzeusze szukają pretekstu, aby Go oskarżyć. Zapewne też sobie zdawał sprawę, że świadczenie aktów miłosierdzia zaprowadzi Go na śmierć. A jednak nie wahał się pomóć potrzebującemu.

niedziela, 6 września 2015

Niejasności zewnętrzności

Mk 7,31-37

Można się zastanawiać, dlaczego Pan Jezus przy uzdrawianiu głuchoniemego wykonuje różne, w sumie dziwne, gesty. Te "działania zewnętrzne" wydają się nie mieć sensu, gdyż wcześniej chory został wzięty na bok, więc i tak poza nim nikt nie obserwuje z bliska "rytuału". Z drugiej strony, Jezus sam przecież krytykował całkiem niedawno zewnętrzność działań faryzeuszy, podkreślając przy tym, iż najważniejsze jest wnętrze...

W związku z tymi wątpliwościami nasuwa mi się kila wyjaśnień. Może zachowanie Jezusa stanowi wyraz swoistej wyrozumiałości dla człowieka i uwzględnienia to, że ludzie potrzebują znaków zewnętrznych i uczestnictwa (biernego lub czynnego) w rytuale.  Może chodzi o wykazanie bezsensu ślepej wiary w pewne zwyczajowe czynności. Wszak te wykonywane przez Jezusa - wkładanie palców w uszy, dotknięcie śliną języka - są nie tylko dziwne, ale i mogą być uznane za obraźliwe w stosunku do głuchoniemego. A może Jezus chce pokazać, że uzdrowienie nie jest efektem tych wszystkich gestów, ale następuje wskutek westchnięcia do Boga...



sobota, 5 września 2015

Otwieranie się - medytacja muzyczna

Mk 7,31-37


Obmycia zewnętrzne - muzyczna miniatura medytacyjna

Zazwyczaj nie rozpoczynam posta komentarzem do komentarza. Tym razem jednak myślę, że to wskazane ze względu na jego odmienność. Otóż zazwyczaj jasne jest, iż Ewangelię można rozważać czy medytować poprzez słowo lub obraz a nawet - a może przede wszystkim - ciszę i milczenie. Nieczęsto przychodzi nam jednak do głowy, że pomóc w kontakcie z Tajemnicą przekazywaną w Piśmie Świętym może dźwięk...

Zawarty poniżej komentarz ma charakter muzycznej improwizacji. Impresja ma tytuł "Obmycia zewnętrzne". Publikuję go za wiedzą i zgodą Autora&Wykonawcy (spokojnie, to nie ja gram... ;-)). I może nawet bardziej niż tekst przemówi do czyjegoś wnętrza...

Mk 7, 1-23

wtorek, 1 września 2015

Warunek konieczny

Mk 7,1-8

Wydaje się, że przynajmniej jeden ze zwyczajów faryzeuszy ukazuje niezaprzeczalną prawdę. Żeby się obmyć, należy rozluźnić pięść...

wtorek, 25 sierpnia 2015

"Dlatego iż" oraz "pomimo że"

J 6,54; J 6, 60-69

We fragmencie tym Jezus wygłasza słowa, które dla wielu z Jego uczniów są kontrowersyjne, wręcz nie do przyjęcia. Najpierw więc szemrają, a później odchodzą. Mistrz pyta więc Dwunastu, czy oni także mają zamiar Go opuścić. Piotr w imieniu Apostołów wygłasza deklarację dalszego trwania przy Mistrzu.

W gruncie rzeczy ani pytanie Jezusa, ani odpowiedź Piotra nie dotyczą tego, czy Apostołowie zgadzają się z głoszonymi przez Nauczyciela słowami. Pojawia się z ich strony tylko deklaracja  trwania. Ale możliwe, że jest to nie tylko stałość występująca "dlatego", wynikająca z wcześniejszych doświadczeń i zobaczonych znaków. Możliwe, że także jest to trwałość "pomimo" - zaufanie występujące nawet w sytuacji braku zrozumienia czy buntu wobec niezrozumiałych doświadczeń i usłyszanych kontrowersyjnych słów...

sobota, 8 sierpnia 2015

O mocy i pomocy

Mt 17,14-20

Uczniowie Jezusa pytają Go na osobności, dlaczego nie udało się im uzdrowić chłopca. Robią to na osobności. Dlaczego? Być może zakładają, że Mistrz by tego nie odkrył przed nimi w obecności obcych. A może... po prostu wstyd im przed innymi, mają poczucie że zawiedli. A może także zadane pytanie jest w gruncie czymś na kształt usprawiedliwienia braku efektu własnych działań. Bo deklaracja niemocy w gruncie rzeczy często jest swoistym alibi, tłumaczeniem, dlaczego nie udziela się skutecznej pomocy. Szczególnie, jeśli to cudze dziecko raz wpada w ogień a raz w wodę...

Ze stwierdzenia Jezusa wynika jasno, że brak efektu jest wynikiem zbyt małej wiary. Być może jednak chodzi o wiarę w konieczność udzielenia skutecznej pomocy...

wtorek, 4 sierpnia 2015

Swój krzyż

Mt 16,24-28

Co jest niezbędne, by konsekwentnie nieść swój krzyż? Zapewne potrzebna jest siła oraz motywacja. Ta druga jest zwłaszcza istotna, gdy ta pierwsza zawodzi...

Najpierw jednak krzyż trzeba podjąć. A do tego trzeba go najpierw zauważyć. I nie udawać, że go nie ma. Ale także - umieć zidentyfikować krzyż jako swój.

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Serce matki




Mt 15, 21-28

Opis wydarzeń zawartych w tym fragmencie może wywołać wewnętrzny, albo i całkiem otwarty bunt i oburzenie. Pan Jezus wyrusza w stronę okolic Tyru i Sydonu  - wobec tego można przypuszczać, że chce głosić Ewangelię ich mieszkańcom. Dlaczego więc, gdy wychodząca mu stamtąd naprzeciw kobieta woła do Niego z błaganiem o pomoc, milczy? Dlaczego uczniów interesuje jedynie własny spokój? Nie wzruszają się prośbą matki, nie orędują za nią, chcą tylko możliwie szybko i bez kłopotów pozbyć się jej. Dlaczego Pan Jezus czynienie dobra przedstawia na zasadzie „gry sumie zerowej” (niedobrze zabrać chleb dzieciom a rzucić psom”) - dlaczego dobro wyświadczone jednym ma być zabranie dobra przeznaczonego innym? Dlaczego wreszcie kobieta powodowana jednym z najszlachetniejszych ludzkich uczuć – miłością macierzyńską - jest wraz ze swoją córka porównywana do psa? Wszak porównanie takie w całej historii dziejów było jednym z najbardziej upokarzających.

Nie ma chyba siły na świecie potężniejszej iż miłość matki. Nie ma większej determinacji niż ta, z która matka dąży do uratowania swojego dziecka. Gotowa jest upokorzyć się przed każdym, kto może jej dziecku skutecznie pomóc. Zapewne miłość matki jest też podatna na wykorzystanie przez różnych szarlatanów obiecujących zdrowie jej dziecka, jednakże kobieta kananejska ma to szczęście, a może ma tę mądrość, że skierowała się nie tylko do kompetentnego, ale i wszechmocnego lekarza – Syna Bożego. Dlatego też jej córka zostaje uzdrowiona.

Fakt, że w tym fragmencie mamy do czynienia z matką oraz że możemy oceniać sposób jej potraktowania, przed ocaleniem dziecka, przez Pana Jezusa i uczniów, prowadzić może jednak także do innego skojarzenia. Do najbardziej znanej matki wszech czasów, Maryi. I znów możemy zastanawiać się nad sposobem traktowania Jej przez Jej Syna. Wynikiem tratowania tego zapewne często bywało cierpienie. Mogło mieć to miejsce wtedy, gdy zagubiła Go podczas wyprawy do Świątyni, ale ból mógł być jeszcze silniejszy po słowach, które usłyszała – nie były to słowa przeprosin czy czułości wobec matki, ale raczej surowe słowa oceny i stwierdzenie, iż Jezus powinien przebywać w domu Ojca Swego, a Ona wiedzieć o tym. Gdy Jezus naucza, a matka i krewni czekają na Niego przed domem, bynajmniej nie spieszy, by się Nią zając czy choćby Ją powitać. Stwierdza, iż Jego rodzinę stanowią Ci, którzy Go słuchają. Wreszcie, Maryja doświadcza cierpienia, gdy Jezus wiedziony jest na śmierć i umiera na krzyżu – to jest też zapewne dla Niej nie tylko bolesne, ale i trudne do pojęcia.

Jednakże  … każde upokorzenie i cierpienia maja swoją nagrodę. Kobieta kananejska zastaje córkę zdrową. Maryja zostaje zabrana do nieba i staje się matką wszystkich (tylko czy te wszystkie „Bramo Niebieska” i „Domie Złoty”, które słyszy teraz nieustannie, rekompensują Jej czas spędzony pod krzyżem…?). Można mieć tyko ufność, iż każda matka, gotowa na wszystko dla swojego dziecka, doświadczy podobnej nagrody. Gdyż ono nigdy nie będzie się w stanie w pełni odwdzięczyć.