środa, 24 czerwca 2015

O pretensjach i o strachu

Mk 4, 35-41

Uczniowie budzą śpiącego Mistrza słowami, które można uznać za wymówkę, czy też nawet pretensje. Zapewne mają ku temu wiele różnych powodów. Mogą Mu przecież zarzucić, iż to właśnie Jego pomysłem była nocna przeprawa przez jezioro, która naraziła ich na niebezpieczeństwo. Może ich także irytować, iż w momencie, gdy oni ciężko pracują przy wiosłach zmagając się z żywiołem, On beztrosko wypoczywa. Mogą wreszcie czuć się urażeni, gdyż ich silne emocje, wynikające z strachu o własne - ale także o Jego życie - nie są przez Mistrza podzielane, a wręcz lekceważone.

Tak czy inaczej uznać można, iż "pierwotnym" źródłem tych pretensji są po prostu rozpacz, bezradność i strach. Strach przed siłami natury - tutaj reprezentowanymi przez wzburzone fale i gwałtowny wiatr - które są tajemnicze, groźne i niewytłumaczalne.

Jednakże sytuacja zostaje rozwiązana w sposób, który nie zmniejsza obawy, a zmienia tylko jego źródło i charakter. Jednak nadal jest to strach przed Siłą, która jest groźna, tajemnicza, i niewytłumaczalna.

Sąsiedzi

Łk 1, 5-25, 1, 57 66 

Sąsiedzi Elżbiety i Jana są moim zdaniem dosyć irytujący. Zajmują się głownie patrzeniem z góry, ocenianiem oraz "wścibianiem nosa" w cudze sprawy.

Zapewne ze sporą satysfakcją uznają oni bezpłodność sąsiadki za karę Bożą. Dzięki temu sami mogą czuć się bezgrzeszni. Wobec tego Elżbieta, gdy już zachodzi w ciążę, ukrywa swój stan. Można zastanawiać się dlaczego. Przecież ujawniając, że spodziewa się dziecka, doczekałaby się swoistej społecznej rehabilitacji. Wydaje mi się jednak, że sprawa jest dosyć prosta - Elżbieta nie chce uczynić z siebie przedmiotu ocen otaczających ją ludzi - niezależnie od tego, czy ta "weryfikacja" byłaby negatywna czy pozytywna.

Sąsiedzi i krewni jednak sami sobie przyznają prawo do ocen cudzych spraw. Rzecz jasna, gdy Elżbieta rodzi dziecko, cieszą się razem z nią. Dzięki temu znowu są, tak jak i wcześniej, po właściwiej stronie. W tym momencie oznacza to bycie po stronie osoby, którą uznają za błogosławioną. Wcześniej natomiast wiązało się z byciem przeciw osobie uznanej za  zhańbioną. I zasadniczo dla znajomych Elżbiety nie ma znaczenia to, że to jedna i ta sama osoba. I nawet chcą decydować o tym, jakie imię nada swojemu dziecku...


niedziela, 21 czerwca 2015

O gadulstwie

Mt 6, 7-15

Dlaczego poganie (kimkolwiek by nie byli) są tacy gadatliwi, gdy się modlą?

Zapewne po prostu wobec Pana Boga stosują te same "chwyty", które stosowali wcześniej wobec ludzi i które wtedy okazały się skuteczne...

Być może poganie uważają, że "im więcej, tym lepiej" i że im więcej słów wypowiedzą, tym bardziej zostanie doceniony ich wysiłek, ich "wkład w konwersację". Może potokiem słów i natarczywością starają się wymóc określony odzew na  Interlokutorze, licząc na to, iż Ten się znuży i ustąpi przed ich natarczywością czy wręcz słowną agresją. Możliwe też, że w ich oczach ciągłe mówienie zwalnia z zajęcia się czymś znacznie trudniejszym - myśleniem. A może wreszcie chodzi o to, by nie dopuścić do głosu drugiej strony...

sobota, 13 czerwca 2015

Największe wyzwanie dla siewcy

Mk 4, 26-34

Co w działaniu siewcy stanowi najtrudniejsze wyzwanie? Co wymaga poniesienia największego wysiłku?

Wiele trudu pojawia się zapewne w momencie rozpoczęcia przez siewcę pracy. Musi on znaleźć odpowiednie miejsce na siew, przygotować glebę, rozrzucić ziarna. A wcześniej jeszcze samo ziarno pozyskać - albo z zasobów własnych, albo dokonując zakupu, być może przy tym dokładnie wybierając to, które rokuje późniejszy wzrost.

Wydaje mi się jednak, że dla siewcy największe wyzwanie przychodzi w czasie późniejszym. A najtrudniejsze jest uznanie, że po wrzuceniu ziarna w ziemię nic już więcej nie może zrobić. Musi pogodzić się z tym, tym, że "dalsze losy ziarna" nie zależą już od niego...

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Przesoleni i oślepieni

Mt 5, 13-16

Zarówno światła, jak i soli użyć można na wiele sposobów, mądrych i głupich.

Dobrze użyta sól wydobywa smak potrawy. Niejako potrawie towarzyszy, czyniąc ją smaczniejszą, bardziej wyrazistą. Umiejętne użycie tej przyprawy może także konserwować jedzenie. Tak czy inaczej sól użyta z umiarem pełni rolę niejako służebną wobec samej potrawy i jej smaku.

Zbytnie przesolenie, brak rozwagi w dodawaniu przyprawy powoduje zaś, że jedzenie staje się niestrawne czy wręcz szkodliwe dla zdrowia. A wreszcie, czy może przede wszystkim, że nie ma już się ochoty sięgać po przesoloną potrawę - ani teraz, ani później.

Podobnie rzecz ma się ze światłem. Odpowiednio, z umiarem i taktem użyte, potrafi oświetlić czy nawet wskazać właściwą drogę. A w skrajnych przypadkach pozwala nawet na nowo ją odnaleźć lub pierwszy raz zobaczyć. Pomaga wydobyć piękno z czasem zwykłego lub nawet brzydkiego otoczenia. A w malarstwie często czyni niezwykłymi ludzi, rzeczy, sceny i zjawiska ze swojej istoty wydawałoby się całkiem zwyczajne. 

Z kolei "zaatakowanie" kogoś światłem, świecenie w oczy, może człowieka oślepić na chwilę a nawet na dłużej. A na obrazie, na którym artysta nie potrafił zastosować światłocienia, często trudno doszukać się jakiejkolwiek głębi...


niedziela, 7 czerwca 2015

O przejawach szaleństwa...

Mk 3, 20-35

Ciekawe, że zanim uczeni w Piśmie oskarżą Jezusa o konszachty z diabłem, Jego własna rodzina podejrzewa Go o szaleństwo. Przy tym dodać należy, iż w ówczesnych czasach między opętaniem a nieobliczalnym zachowaniem, a często nawet chorobą, widziano cienką tylko, a czasem i żadną granicę.

Dlaczego właściwie bliscy Jezusa obawiają się, że zwariował? Odpowiedź wydaje się być prosta a jednocześnie przerażająca. Jezus, przedkładając dobro tych, których naucza ponad nie tylko własne interesy, ale nawet najbardziej podstawowe potrzeby, zostaje potraktowany tak, jak i każdy inny człowiek, którego obchodzi przede wszystkim los innych. Zostaje wzięty za wariata...

czwartek, 4 czerwca 2015

Niesamowitość Ostatniej Wieczerzy

Mk 14, 12-72

Ostatnią Wieczerzę pod wieloma względami nazwać można wyjątkową, tak z punktu widzenia jej wagi, jak i towarzyszących jej niezwykłych wydarzeń. Można wskazywać na ustanowienie Eucharystii. Albo na towarzyszące znaki: cudowne odnalezienie miejsca na ucztę, a także fakt, iż Jezus znał zbliżające się wydarzenia. A wreszcie na to, że był to Jego ostatni posiłek przed śmiercią.

Dla mnie najbardziej niezwykłe jest to, że Jezus, wiedząc o zbliżającej się śmierci, zdecydował się spożyć swój ostatni posiłek właśnie w gronie Dwunastu. A przecież wiedział, że jedn z nich Go zdradzi i wyda wrogom, drugi - wyrzeknie się Go, zaprzeczając jakiejkolwiek znajomości, a wszyscy - rozpierzchną się i zwątpią w Niego. Jednak to właśnie z tymi ludźmi dzieli się winem i chlebem.