Mk 7,31-37
Można się zastanawiać, dlaczego Pan Jezus przy uzdrawianiu głuchoniemego wykonuje różne, w sumie dziwne, gesty. Te "działania zewnętrzne" wydają się nie mieć sensu, gdyż wcześniej chory został wzięty na bok, więc i tak poza nim nikt nie obserwuje z bliska "rytuału". Z drugiej strony, Jezus sam przecież krytykował całkiem niedawno zewnętrzność działań faryzeuszy, podkreślając przy tym, iż najważniejsze jest wnętrze...
W związku z tymi wątpliwościami nasuwa mi się kila wyjaśnień. Może zachowanie Jezusa stanowi wyraz swoistej wyrozumiałości dla człowieka i uwzględnienia to, że ludzie potrzebują znaków zewnętrznych i uczestnictwa (biernego lub czynnego) w rytuale. Może chodzi o wykazanie bezsensu ślepej wiary w pewne zwyczajowe czynności. Wszak te wykonywane przez Jezusa - wkładanie palców w uszy, dotknięcie śliną języka - są nie tylko dziwne, ale i mogą być uznane za obraźliwe w stosunku do głuchoniemego. A może Jezus chce pokazać, że uzdrowienie nie jest efektem tych wszystkich gestów, ale następuje wskutek westchnięcia do Boga...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz