wtorek, 21 lipca 2015

O sposobie traktowania

Mt 12,46-50

Na pierwszy rzut oka postępowanie Pana Jezusa wobec własnej rodziny może być uznane w najlepszym przypadku za dziwne, w najgorszym zaś - za okrutne i nieludzkie. Wydawać się może, iż więzy z bliskimi są dla Niego mniej ważne, niż popularność wśród obcych.

Można jednak spojrzeć na sytuację z innej strony i przyjąć punkt widzenia osób, które Mistrza słuchają. Mogą one mieć obawę, iż tak naprawdę nie są dla Niego ważnymi ludźmi, że są nikim. Mogą sądzić, iż znaczą dla Jezusa nieskończenie mniej niż Jego krewni. Mogą wreszcie mieć poczucie, iż są gorsi od tych, których zaliczył On do grona Dwunastu. Tymczasem słowa Jezusa przeczą tym wszystkim lękom.

poniedziałek, 20 lipca 2015

Niezastąpieni?

Mk 6, 30-34

Uczniowie Pana Jezusa, święcąc swoje pierwsze triumfy apostolskie, wpadają jednocześnie w pewną pułapkę. Są bezustannie z ludźmi i uznają się za niezastąpionych w realizacji potrzeb innych. Jednakże Mistrz uświadamia im, iż muszą odpocząć. Przede wszystkim zaś powinno być to wytchnienie od innych ludzi, nawet tych, z którymi pełniło się wielkie dzieła i realizowało misję.

Ludzie, którzy podążali za Dwunastoma, nie pozostają jednak bez opieki. W czasie odpoczynku swoich uczniów Pan Jezus sam zaczyna nauczać tłum. Bo nawet wśród wybranych nie ma niezastąpionych.

Samowystarczalni?

Mk 6, 7-13

Wydawałoby sie, że po tym, jak Pan Jezus daje Dwunastu władzę nad duchami nieczytymi, moc uczniów Pana staje się niemal nieograniczona. Można by więc uznać, że stają się samowystraczalni.

A jednak... są oni rozesłani po dwóch. Funkcjonują więc w zależności od towarzysza wyprawy. Od ich współpracy zależą zarówno przyziemne kwestie związane z podróżą, jak i "wyższej rangi" sprawy związne z powodzeniem misji.

Ponadto wysłannicy muszą polegać na życzliwości osób spotkanych w drodze oraz mieszkańcach miejscowości, w których będą prowadzić swoją apostolską działalność. Nie zabierają  wszakże ze sobą ani trzosu i pieniędzy, ani torby, ani żywności. Tak więc ich życie zależy od innych, obcych ludzi.

piątek, 10 lipca 2015

Twarz owieczki

Mt 10,16-23

Owca jest ponoć stworzeniem niezwykle strachliwym. A gdy zostanie posłana między wilki, czeka ją wiele trudności, niebezpieczeństw, niedogodności i kłopotów. Ma więc prawo się bać.

Ciekawe, że głównym zmartwieniem tych, którzy są posłani jak owce między wilki jest to, co i jak mają mówić. Jak widać, w każdych czasach najsilniejszym lękiem jest obawa przed zapomnieniem języka w gębie oraz utratą twarzy...

czwartek, 9 lipca 2015

Robić swoje

Mt 10,7-15

Wydaje się, że przesłanie, jakie Jezus kieruje do swoich wysłanników, jest jasne. Skorzystajcie ze swoich talentów i róbcie swoje. Nie stawiajcie warunków, nie oceniajcie. A jeżeli nie będą was chcieć, to idźcie dalej i ...nadal czyńcie swoje.

środa, 8 lipca 2015

Niezaawansowani

Mt 10, 1-7

Apostołowie zostają obdarzeni niezwykłymi zdolnościami czynienia znaków. Władza wyrzucania z ludzi demonów, dar uzdrawiania -  to wszytko zapewne może spowodować, iż uznają oni siebie oraz zostaną uznani przez świat zewnętrzny za zaawansowanych w wierze.

Jednakże pomimo to Jezus stawia swoim wysłannikom liczne warunki i definiuje ograniczenia. Apostołom jeszcze nie wolno iść do pogan, zabronione jest też wstępowanie do miast samarytańskich. Zazwyczaj mówi się, iż jest to wyraz pewnych priorytetów Jezusa i przejaw troski o owce, które poginęły z domu Izraela. Ja jednak myślę, że raczej świadczy to o tym, że Apostołowie jeszcze nie są wystarczająco zaawansowani. Dlatego wyznacza się im najprostsze zadania i daje do ręki spektakularną "broń-narzędzie" w postaci możliwości czynienia cudów.

niedziela, 5 lipca 2015

Wyczynowcy

Mt 9, 14-17

Uczniowie Jezusa, faryzeusze, wspólnota Janowa - wszyscy oni są wyznawcami tego samego - jedynego, co na owe czasy jest ewenementem - Boga. Dlatego patrząc na ich relacje z idealistycznego punktu widzenia można stwierdzić, że powinni się oni wzajemnie wspierać. Jednakże spoglądając na sprawę realistycznie można dojść do wniosku, że ponieważ grupy te stanowią wobec siebie bezpośrednią konkurencję, ich członkowie są w pewnym sensie skazani na to, by się zwalczać.

Ponieważ obszarem konkurencji jest wiara i religijność, uczniowie Jana demonstrują swoją wyższość poprzez stwierdzenie większej surowości swojego życia. Zapewne jednak pod tą niemalże sportową "wyczynowością" praktyk kryje się coś głębszego. Być może jest to lęk przed byciem odrzuconym przez Boga, za czym idzie ciągła potrzeba udowadniania zarówno Jemu, jak i sobie, że zasłużyło się na Bożą miłość.



O przyziemnych potrzebach

Mk 5,21-43

Pan Jezus robi dla córki Jaira bardzo dużo. Wspomnieć wystarczy, iż rusza On w drogę do domu ojca dziewczynki, gdy tylko zostaje przez niego zaalarmowany o fatalnym stanie zdrowia dziecka. A przecież ma za sobą okres intensywnej aktywności - nauczanie tłumów, ciężką przeprawę przez jezioro, konfrontację z opętanym, ponowną wędrówkę i kolejną przeprawę przez jezioro. Ponadto zewsząd napierają na Niego ludzie. Niezwykłe jest więc, iż pomimo wszytko bez chwili wahania, postanawia iść z Jairem.

Niezwykłe oczywiście jest także to, że w wyniku interwencji Jezusa dziewczynka od razu wstaje - niezależnie od tego, czy rzeczywiście była martwa, czy też w śpiączce.

Dla mnie jednak najbardziej niezwykłe, a także wzruszające, jest to, że po zrobieniu tego wszystkiego - podjęciu wysiłku podróży oraz wskrzeszeniu i uzdrowieniu córki Jaira (wszak od razu może ona chodzić!), Jezus pamięta także o tym, by zadbać o jej najbardziej prozaiczne i przyziemne potrzeby. I poleca, by jej dano jeść.

piątek, 3 lipca 2015

Zdziwienie trędowatego

Mk 1, 40-45

Trędowaty był zapewne człowiekiem głęboko nieszczęśliwym. Nie tylko dlatego, że męczyły go dolegliwości związane z chorobą bezpośrednio, ale także - a nawet, jak sądzę, przede wszystkim, dlatego, że był w jej wyniku odrzucony przez innych ludzi. Ci unikali go zarówno ze strachu przed zaciągnięciem rytualnej nieczstości, jak i z obawy przed zarażenim, wskutek którego sami znaleźliby się w podobnej jak on sytuacji.

I dlatego moim zdaniem dla chorego być może bardziej zadziwiający niż cudowne uzdrowienie jest fakt, iż Jezus dotyka go wtedy, gdy jest jeszcze pokryty trądem.